Świąteczne niespodzianki czyli filozofowanie na temat przyjmowania prezentów

Wymianki są fajne. Zapisałam się w tym roku na dwie. Jedna już do mnie przybyła - od Violi, która prowadzi bloga Pasje Violi. I trzeba przyznać, że mnie wmurowało już przy okienku pocztowym, kiedy pani przeciskała przez okienko pudełko dla mnie. Oto co dostałam:

Zdjęcia niestety nie oddają tego jak śliczne są oryginały. Serdecznie dziękuję Violi za tak wspaniałą wzmiankę i Uli za organizację zabawy 😊😍💝

Za każdym razem, kiedy biorę udział w wymiankach, bez względu na to co i ile wyślę - dostaję dużo więcej. Pamiętam pierwsze - kiedy były też listy osób nierzetelnych, kiedy w postach proszono o wysyłanie rzeczy ładnych, przydatnych - robionych jak dla siebie. Przed każdym wysłaniem zastanawiałam się czy to co wysyłam innym sama chciałabym dostać - bez względu jakiego tematu dotyczyła wymianka. Czy nie urażę osoby, która dostanie moją paczkę. Ale i tak zawsze w moje ręce trafiała większa, bardziej wypasiona i wspaniała paczka.  Do pewnego czasu nie ukrywam, że miałam "doła prezentowego" po czymś takim - że komuś wysłałam za mało, za brzydko, za słabo itp. I bo ja wiem co jeszcze - aż odkryłam, że problem nie w tym co wyślę, ale CO DOSTAJĘ. Że porównuję, czy moja wysyłka dorównuje temu co dostałam itp. Bo dostaję tak piękne rzeczy, że po prostu brak słów. Oglądanie zdjęć na blogu wymiankowej pary (jej twórczości) to jedno - ale kiedy taka próbka przychodzi do Ciebie, możesz pomacać, powąchać, pooglądać - to już zupełnie inna historia. Zachwycam się dokładnością wykonania, oryginalnością projektu, kolorami itp. 

Wymianki są fajne - za każdym razem przychodzi przesyłka życzliwości, piękna, troski o szczegóły, klimatu niespodzianki. Wymianki są naprawdę fajne :)

A do tego dostałam jeszcze jedną - kompletnie niespodzianą niespodziankę - kartkę od Bogusi z Jasminarium. Baaardzo dziękuję.