Jajo zombie

Taki tytuł przyszedł mi na myśl, kiedy w trakcie roboty przyszła moja latorośl i patrząc na efekt stwierdziła - "wygląda jakby gniło ci coś tam". W sumie jest to jajo eksperymentalne. Początek jak zwykle w zamierzeniu był w miarę normalny, chciałam wykorzystać pastę Cadence z efektem betonu, do tego obrazek do deku, gotowana wstążeczka trochę kwiatów. Tak żeby na Wielkanoc było ładnie. I tyle jeśli chodzi o plany. Wyobraźnia poszła w ruch - wyobraziłam sobie jajo zintegrowane z budzącą się do życia naturą, gdzieś w lesie - trochę podniszczone itd. No i do tego jeszcze radosne stwierdzenie dziecięcia -nic dodać nic ująć. Jajo zombie :))). Potem przypomniałam sobie o wyzwaniu na Art.-Piaskownicy Koloro ton - tym razem kremowy/ beżowy oraz oliwkowy we wszystkich możliwych odcieniach, spojrzałam na jajo i stwierdziłam czemu nie. Skoro przetrwali moją metalową pisankę to w sumie jajo też jest ciekawą opcją. Nie ukrywam, że otrzymanie chłodniejszych odcieni zieleni mediami (jeśli nie masz oliwkowej zieleni w farbach czy tuszach) do super łatwych nie należy. Ale jak zwykle z pomocą przyszła płynna patyna, zielony wosk metaliczny, pasta z efektem mchu i moja ulubiona benzyna ekstrakcyjna. Z beżem ewentualnie kremowym było łatwiej. Efekt wygląda tak :)))

https://art-piaskownica.blogspot.com/2019/03/koloroton-10-edycja-sponsorowana.html

a że zieleni tu pod dostatkiem :

https://tdz-wyzwaniowo.blogspot.com/2019/03/wyzwanie-36-w-zieleni-ci-do-twarzy-oraz.html